Nie jest dla nikogo z nas odkryciem stwierdzenie złożoności współczesnego świata, komplikacja targających nim dramatów. Ale to właśnie w tej konkretnej, historycznie i realnie określonej sytuacji świata, protestantyzm powinien dążyć do podkreślenia i realizacji wartości jego doświadczenia w dziedzinie etyki. Doświadczenie to, jak wskazuje analiza historyczna protestantyzmu, charakteryzuje się stałym zachęcaniem, by wierzący w ich wyborach życiowych kierowali się Pismem Świętym, kładąc nacisk (biorąc początek z lektury i studium Biblii) na trzy tematy:

§  zaangażowanie polityczne (jako zaangażowanie ku dobru społecznemu),

§  wartość zdrowo rozumianej ekonomii (jako współtworzenia świata w postępie)

§  i stałe podkreślanie porządkującej siły związku mężczyzny i kobiety dla życia osobistego i społecznego społeczności ludzkich.

Te trzy tematy, na których szczególne podkreślenie możemy zdobyć się po krytycznej lekturze prawie już pięciu wieków protestantyzmu, są także dzisiaj niezwykle ważne i stanowią o ustaleniu podstawowych centrów refleksji współczesnej etyki protestanckiej.

Tymi trzema tematami chcielibyśmy się zająć w kolejno publikowanych artykułach naszego pisma.

Wymagają one jednak uprzedniej analizy protestanckiego sposobu rozumienia autorytetu Biblii w dziedzinie etyki, bez której wszelkie dalsze rozwijanie tematyki etycznej wydaje się bezzasadne.

Wydaje się wręcz banalnym przypominanie, że od swoich początków Reformacja pragnęła uznać wyłącznie autorytet Pisma Świętego w dziedzinie wiary. Zasada ta pozostaje także dzisiaj aktualna, fundamentalna dla Kościołów protestanckich.

Pozostaje jednak do wyjaśnienia:  jak zasada ta – w sposób konkretny i odpowiedzialny – funkcjonuje w sferze etyki?

Jak zasada biblijna, bez popadania w skrzywiony (a wygodny, bo znajdujący na wszystko „gotową” odpowiedź) fundamentalizm ma funkcjonować, aby pozwolić współczesnym  chrześcijanom znaleźć w niej prawdziwy głos Boga kierującego ich życiem?

Wiemy doskonale, że każda poważna lektura Biblii, zwłaszcza kiedy jest motywowana pytaniami o charakterze etycznym, napotyka na szereg trudności. W szeregu przypadków trzeba wybrać między tym a innym rozwiązaniem. Według jakiego kryterium tego dokonać?

Co robić np. w sytuacjach, gdy tekst biblijny nie zna zupełnie kwestii, które nas zajmują, np. gdybyśmy szukali w Piśmie odpowiedzi etycznych w kwestii energii nuklearnej, czy np. diagnostyki prenatalnej. Często znajdujemy się w kłopocie, kiedy przeglądamy Biblię pod kątem jak najbardziej konkretnej odpowiedzi na pytanie: „co mam robić, aby dobrze to zrobić, w tej konkretnej sytuacji mojego życia?”

A jednak, wydaje się, że to nie Biblia, ale wyżej sformułowane pytanie powinno być poddane dyskusji. Znakomitego materiału dostarcza nam pod tym względem biblijna scena z Ewangelii wg Św. Łukasza 10,25-28.

Uczony w Piśmie zadaje Jezusowi pytanie: Nauczycielu, co mam czynić, aby dostąpić żywota wiecznego? Jezus nie odpowiada cytując jakiś szczególny katalog cnót, ale odsyła pytającego do świetnie znanego mu Prawa Bożego, znakomicie zresztą streszczonego w dwóch przykazaniach miłości Boga i bliźniego.

„Kochać Boga i bliźniego”, to wymaganie, które ma się przekładać na działania konkretne, ale musi ono u początku zaakceptować konieczność usytuowania się w szczególnej relacji z Bogiem i z bliźnim.

A zatem, zanim coś chce się „robić”, należy „być”.

Uczony w Piśmie, z cytowanego wyżej tekstu Ewangelii, myśli w kategoriach „robienia”  dobrze. W dalszej kolejności zapyta więc: Kto jest moim bliźnim? Jego oytanie jest oczywiście w pełni zrozumiałe, ponieważ chce on jasno zdefiniować obiekt, wobec jakiego jest zobowiązany czynić dobrze, mając oczywiście motywacje płynące z miłości...

Jezus odpowiada świetnie znaną nam przypowieścią o dobrym Samarytaninie (Łk 10,30-37), która całkowicie zmienia punkt widzenia postawionego wcześniej pytania:

§  bliźnim nie jest ten czy ów, czy też cały świat;

§  bliźnim jesteś ty, który usłyszałeś Boże przykazania;

§  jesteś nim ty, jako ten, który zbliża się do tego, który cię potrzebuje.

Znaczenie słów Jezusa jest następujące: czy potrafisz stać się bliźnim drugiego, jak Chrystus stał się nim dla ciebie?

Centrum pytania zmienia się, przenosząc się ze mnie, który chciałby decydować (wiedzieć, znać) o tym, co należy czynić (by „dobrze” czynić), na osobę tego, którego istnienie wzywa moje zaangażowanie. Takie rozumienie jest tym samym obietnicą właściwie rozumianego „dobrego” życia.

Prawo Boże - w ustach Jezusa - nie jest rozumiane jako całość nauk, przykazań, które mam zrealizować, chcąc dobrze czynić, ale jest Słowem (będącym równocześnie wymagającym) i obietnicą, które kieruje, popycha mnie do drugiego – Boga i bliźniego – abym stał się otwarty (ze wszystkimi konsekwencjami) na ich obecność.

Zatem, zanim zaczniemy poszukiwać w Biblii odpowiedzi na nasze pytania etyczne, powinniśmy usłyszeć pytanie, które Słowo Boże stawia nam w Prawie Bożym: jesteś gotów być stale otwartym, wsłuchanym w relację z Bogiem i bliźnim, czy też oczekujesz pewności, zapewnienia o słuszności twoich wyborów?

Tomasz Pieczko, Augustinus nr. 26