Skandal śmierci

Śmierć jest końcem życia, taka jest jej najprostsza i najpopularniejsza definicja. A jednak, jak uczy Słowo Boże, w dobrym świecie stworzonym przez Boga nie było śmierci. Po raz pierwszy Bóg ogłosił możliwość pojawienia się śmierci, jako konsekwencję nieposłuszeństwa, co znajdujemy w Księdze Rodzaju 2,15-17.

Powaga i prawdziwość tego „prewencyjnego” przesłania zostały zanegowane przez węża-kłamcę (Ks. Rodzaju 3,4), przyczyniając się tym samym do niesławnego wyboru i upadku pierwszych rodziców: Adama i Ewy.

Po grzechu przez nich popełnionym, śmierć została orzeczona i nałożona na cały rodzaj ludzki (Ks. Rodzaju 3,16-19). Od tej chwili stała się ona nieodłączną częścią ludzkiego doświadczenia, doświadczenia każdego żywego stworzenia, które przychodzi na ten - stworzony przez dobrego Stwórcę - świat (Rzymian 5,12).

W tragicznym obrazie początków śmierci, nakreślonym w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju, możemy jednak odnaleźć przebłysk nadziei: potomstwo niewiasty zmiażdży głowę potomstwu węża. Jest to zapowiedź, zgodnie z którą śmierć z grzechu, pomimo swojej tragiczności, nie jest ostatnim słowem życia.

Śmierć wchodzi stopniowo w życie, aż do wypełnienia się poprzez zaprzestania życia samego. Towarzyszą jej ból/cierpienie, choroby, problemy wieku starczego (Koheleta 12,1-10), osłabienie i starzenie się ciała (2 Koryntian 4,16).

Cierpienie umierającego łączy się z cierpieniem tych, którzy tracą bliską im osobę. Biblia zna wiele opisów walk z cierpieniem, związanych ze śmiercią (np. śmierć Łazarza – Ew. Jana 11).

Śmierć dotyka wszystkie stworzenia (Hebrajczyków 9,27), bez żadnego wyjątku. Ponadto, oznacza ona definitywne przejście, bez powrotu (Job 7,9-10; 2 Samuela 12,23): umiera się bez możliwości powrotu do życia właśnie zakończonego.

Uwolnienie od śmierci

Jeżeli pierwszy Adam umarł na skutek swojego grzechu, „drugi Adam” (Jezus Chrystus) umarł bez żadnego własnego grzechu, ale przyjmując na siebie ciężar konsekwencji grzechów innych. Jego śmierć poprzedziła agonia i cierpienie (Ew. Marka 15,20-39), w wyniku czego jest On bliski wszystkim cierpiącym i umierającym (Hebrajczyków 4,15). Jednakże, Jego śmierć nastąpiła w drodze podjętego przezeń wyboru, aby zostało wypełnione dzieło, które zamierzył (Ew. Jana 10, 11.15.17-18), w posłuszeństwie zamierzeniom Bożym (Dzieje Apostolskie 2,23; 3,18 itd.).

Jego śmierć przyniosła zwycięstwo nad śmiercią. Jezus Chrystus nie tylko poniósł śmierć, ale także zmartwychwstał, ogłaszając zwycięstwo życia nad śmiercią. Jego zwycięstwo jest ostateczne (Rzymian 6,9-10; Ew. Jana 11,25-26) i jest dane także innym (1 Koryntian 15,20.23).

Zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią jest ustanowieniem nowego porządku życia i śmierci (oraz zmartwychwstania - Kolosan 3,1-4; Rzymian 6,4.11-13).

Przygotowanie się do śmierci

Dla wielu osób, mówienie o śmierci jest nadal tabu kulturowym, często przepełnionym wieloma przesądami. Rozważanie kwestii własnej śmierci jest tematem, od którego najczęściej zachowuje się jak największy dystans, niejednokrotnie ukrywając się za kłamstwami, mającymi często „uspokoić” sumienia, zbyt wstrząśnięte konfrontacją z konieczną refleksją, odnoszącą się także do codzienności życia w jaką problematyka śmierci wprowadza.

Trzeba jednak mieć odwagę powiedzieć, że kultura (a taką jest ta, nas otaczająca), która nie pomaga do pogodzenia się ze śmiercią, jako następstwem każdego życia, nie jest kulturą dobrą i wymaga solidnej zmiany. W tym sensie, wizja świata musi potrafić - z odwagą -  przyjąć  skończoność znanego nam wszystkim życia, „tego” życia, i przyjąć otwartość na inny jego wymiar, wykraczający poza życie biologiczne, fizyczne.

Śmierć w ogólności, a własna szczególnie, musi być wyrwana z tego kręgu milczenia i niedopowiedzeń oraz poddana realnej i uprzedzającej refleksji, uprzedzającej niepokój wywołany brakiem odpowiedzi na tę tak trudną kwestię. W takiej reformie kulturowej znaczącą rolę może mieć świadectwo chrześcijańskie ludzi wierzących; wierzących w sposób realny, czyli także pogodzonych z własną śmiercią. Ku takiej „reformie” powinno dojść przez pastoralne działanie Kościołów (oczywiście konsekwentne, ale nie wyzbyte delikatności, świadomości trudności), zwrócone do chorych i wyrażające się przez dzieła chrześcijańskie, promujące chrześcijańską perspektywę tematu śmierci.

Możemy wręcz zdobyć się na stanowcze twierdzenie, że wiara chrześcijańska, albo pomoże pomóc przygotować się na śmierć, albo nie jest prawdziwą wiarą chrześcijańską, a jedynie jakąś formą nowej filozofii idealistycznej.

A zatem:

A. Śmierć nie ma ostatniego słowa (1 Koryntian 15).

Następstwem śmierci jest zmartwychwstanie, następstwem śmiertelności nieśmiertelność, pierwszego Adama – nowy Adam, Jezus Chrystus.

Z tego powodu możemy mieć nadzieję także w perspektywie śmierci. Śmierć została zwyciężona i ci, którzy oddają się z zaufaniem Chrystusowi doświadczają zwycięstwa nad śmiercią (1 Koryntian 15,54-55.57) i odnajdują rację do pozostania stałymi, zaangażowanymi, wiedząc, że ich wysiłek/życie nie jest na próżno.

Oczywiście, strach przed śmiercią istnieje (Job 18,14), ale nie jest on już paraliżujący wobec zwycięstwa Chrystusa rozciągniętego nad odkupioną ludzkością.

B. Śmierć jest punktem wyjścia do refleksji nad niebieskim mieszkaniem (2 Koryntian 5,1-10), a także nad zrewidowaniem własnego powołania, gdy mając na uwadze własne słabości pozostajemy w otwartości na służbę innym (Filipian 1,20-25).

Pamiętajmy, że zawsze istnieje, pomimo wszystkich naszych ewentualnych słabości, możliwość służenia innym (nawet w bardzo niewielkiej kwestii)!

C. W bliskości śmierci, można także kultywować zdrowe projekty. Wiedząc, że śmierć jest swoistym momentem, w którym adoracja i posługowanie Bogu wzajemnie się przenikają (2 Tymoteusza 4,6; Filipian 2,17), zbliżając się do niej można mieć i kultywować aspiracje do zachowań szczególnie wzniosłych. W szczególności może to być: bliskość emocjonalna z tymi, którzy bliskości potrzebują (2 Tymoteusza 4,9) oraz dzielenie się tym, co się posiada (2 Tymoteusza 4,13).

Temat i problem śmierci, w sytuacji, gdy są podjęte w zdrowy, biblijny i pozytywny sposób, nie tylko nie przepełniają paraliżującym strachem, ale wręcz otwierają na nowe horyzonty refleksji jeszcze wtedy, kiedy nic na rychłą śmierć nie wskazuje, ale także i wtedy (np. w przypadku bardzo poważnych chorób), gdy taka ewentualność wydaje się nie być bardzo odległa.

Refleksja chrześcijańska nie może zatem unikać tego trudnego tematu, ale też nie może być wyzbyta - w delikatności - troski o sposób, w jaki jest on podejmowany. Nie może jednak ukrywać szansy na wyzwolenie ku nowej optyce życia, jaką jest dar śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, naszego Pana, Pana życia, który zwyciężył śmierć.

Tomasy Piecyko, Augustinus nr. 16