Trzecie przykazanie Dekalogu można znaleźć w Biblii w jego dwóch sformułowaniach, w dwóch księgach biblijnych:

1.    2 Mojż./Wyjścia 20,7:

Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.

2.    5 Mojż./Powtórzonego Prawa 5,11:

Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, bo nie dozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto bierze Jego imię do czczych rzeczy.

Obserwując rzeczywistość wokół nas musimy przyznać, że przykazanie to jest jednym z najbardziej lekceważonych. Niektórym wręcz wydaje się, że należy do sfery języka i obyczajów epoki, która już dawno przeminęła… Obyczaje zmieniły się… Tak często można usłyszeć, tak powszechne w kulturze polskiej, wezwania typu: „O Boże! O Jezu!” i im podobne, i ich pochodne. Zauważmy także, że można je usłyszeć nie tylko w banalnych, ale nawet i w wulgarnych okolicznościach.

Nie można jednak banalizować tego typu faktów, tego typu okrzyków. Nie można lekceważyć tego, czego przykazanie Pańskie jasno zakazuje. Nie można zapominać, że banalizowanie przykazań Bożych zawsze jest grzechem, czyli prowadzi do naszego osamotnienia w tym świecie, w którym obecność Boga jest dla Jego stworzeń dającą życie, a Jego nieobecność niesie śmierć.

Rozważmy zatem treść i sens trzeciego przykazania.

Najpierw jego cel. Celem tego przykazania jest darzenie szacunkiem wielkości imienia Bożego, które powinno być dla nas święte i nienaruszalne, którego nie wolno żadnym sposobem sprofanować.

Bóg chce, abyśmy nie pozbawiali Go czci przez bluźnierstwa, fałszywe przyrzeczenia, czy bezużyteczne obietnice; abyśmy nie popełnili grzechu braku szacunku wobec Niego.

W konsekwencji, tak ustami, jak i sercem, nie możemy mówić o Bogu i Jego tajemnicach jak tylko z nieskończonym szacunkiem, z powściągliwością właściwymi Pismu Świętemu.

Rozmyślając o Jego dziełach nie powinniśmy myśleć, ani też postrzegać Go w naszym duchu w sposób, który nie odpowiadałby Jego chwale i Jego czci.

Jest to związane z rozumieniem biblijnym imienia, a szczególnie imienia Bożego.

W Biblii, zwłaszcza w Starym Testamencie, imię wyraża osobę, osobowość, tożsamość tego, który je nosi i który nim się dzieli. Dlatego też imię i relacja z nim jest czymś niezwykle ważnym w kulturze biblijnej.

Szczególnie taką uwagą i powagą winno być otoczone imię Boże. Imię Boże, to Jego renoma, Jego sława, opinia o Nim, którą dał nam poznać przez swoje Słowo i przez swoje dzieła.

Bóg odrzuca, nie akceptuje, aby Jego święte imię było we wszystko wmieszane, w sposób wyzbyty sensu i powagi.

Jego święte imię winno być używane wyłącznie do wskazania prawdziwego Boga, Ojca i Zbawiciela, takiego, jaki objawił się w Piśmie Świętym:

Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego (Ew. Mateusza 5,37);

A przede wszystkim, bracia moi, nie przysięgajcie ani na niebo, ani na ziemię, ani nie składajcie żadnej innej przysięgi; ale niech wasze "tak" będzie "tak", a wasze "nie" niech będzie "nie", abyście nie byli pociągnięci pod sąd (List Jakuba 5,12)

„Praktykę” trzeciego przykazania można ująć w trzech punktach:

1.    To, jak w moim duchu pojmuję Boga, to, co mówi o Nim mój język, ma zgadzać się z Jego wspaniałością, ze świętością Jego imienia i mieć na uwadze wywyższanie jego piękna i wielkości.

2.    Nie mogę nigdy lekkomyślnie nadużywać Jego mocy (por. Mt 12,38-42; 16,1-4), Jego świętego Słowa, ani też poddać sobie lub własnym ambicjom prawd nauczania Pisma Świętego. Ponieważ godność Jego imienia jest wpisana w Jego Słowo i Jego dzieła, winienem zawsze mieć wobec nich postawę czci i poważania, które im są właściwe.

3.    Nie wolno nigdy źle mówić, ani krytykować Pana. Przeciwnie, we wszystkim co On uczynił, winniśmy Go chwalić. Winniśmy chwalić Jego mądrość, Jego sprawiedliwość, Jego moc, Jego miłość (V Mojżeszowa / Powt. Prawa 32,2-4).

Powinniśmy mieć odwagę przeanalizowania i wychwycenia wszystkich próżnych sposobów używania imienia Bożego, czy pochodnych „religijnie” terminów, w naszym życiu; od tych najbardziej poważnych, do wydawałoby się banalnych, drobnych, a których powadze i skutkach nawet dotąd nie myśleliśmy.

Warto zastanowić się nad takim przykładem:

Czy jest do przyjęcia mówienie o „państwach chrześcijańskich”, „o narodach chrześcijańskich”, „o cywilizacjach chrześcijańskich”, itd.?

Przecież łatwo można dostrzec w faktach z życia codziennego, z obserwacji mediów krajowych i międzynarodowych, że żaden z rządów, żadna z partii (w jakimkolwiek państwie), żaden z narodów obecnie istniejących, aspirujących do nazwy „chrześcijańskiej”, nie jest w istocie rzeczy zasługującym na określanie się chrześcijańskimi.

„Chrześcijańskość” nie może być formą denominacji kulturowej czy politycznej, gdy ma na celu określone i doraźne korzyści, bądź stawianie się w opozycji do innych (jednostek lub grup), uznanych za „nie-chrześcijan”, „nie-chrześcijańskie”...

Warto zwrócić uwagę w jakim kontekście „chrześcijanin”, „chrześcijańskość” jest użyta w Piśmie Świętym: Dzieje Apostolskie 26,25-31; Rzymian 16,4-10; 1 Koryntian 9,2-8; 1 Piotra 4,13-19...

Być może nigdy o tym nie myśleliśmy, ale aspiracja w życiu politycznym, społecznym, ekonomicznym, nazywania się „chrześcijańskim” (z oczywistych powodów zysku politycznego, ekonomicznego...) jest ewidentnym naruszeniem trzeciego przykazania (przecież termin „chrześcijański” odnosząc się do Syna Bożego, Boga prawdziwego wcielonego, odnosi się do Boga samego).

Czy nie jest rzeczą właściwszą, jeśli chce się podkreślić własną „chrześcijańskość”, dowieść tego przez fakty życia zgodnego z Ewangelią, a nie usiłować przydać sobie łatwej etykietki, zapominając, że jest ona niezgodna z wolą Bożą?

Musimy mieć odwagę skupienia się na naszym sposobie wypowiadania Jego imienia, okoliczności w jakich ma to miejsce, świadectwa, jakie zachowania tego typu za sobą w sposób nieunikniony pociągają.

Pamiętajmy, że zakaz używania imienia Bożego ma znaczenie szerokie.

Określiliśmy już, że dotyczy ono całej palety zwrotów i im pochodnych; słów, którymi tak często i tak wielu posługuje się w ich retoryce, bardzo często niezwiązanej zupełnie z kontekstem, jakiemu słowa te (nie zapominając o niezwykłej ostrożności z ich używaniem) winny odpowiadać.

Słowa te nie mogą być używane dla uzasadnienia określonych, subiektywnych apetytów polityczno-finansowych, nieważne czy byłyby używane przez osoby indywidualne, czy instytucje kościelne.

Musimy bardzo czuwać, by każde słowo, odnoszące się w swym znaczeniu do Boga było używane w prawdzie i dla prawdy, z pełną świadomością jego znaczenia i wagi; by było używane w prawdziwej potrzebie, wiedząc, że Bóg nie uważa za niewinnego tego, który przekracza przykazanie, używając Jego imienia do czczych rzeczy.

Jak być posłusznym trzeciemu przykazaniu?

Przede wszystkim obserwując, że Bóg sam naucza nas sposobów uświęcenia Jego imienia. Jeżeli mówimy źle o Bogu, Bóg mówi dobrze o sobie. Jeżeli używamy Jego imienia do czczych rzeczy, On nadaje swemu imieniu cały bagaż powagi, jaki jest mu niezbędny.

Takie przecież jest przesłanie Biblii: Bóg uświęca swoje imię!

Bóg nie odsuwa się od człowieka po objawieniu swego imienia. Mówi: „Uświęcę moje wielkie imię, które zostało sprofanowane wśród narodów, które wy sami sprofanowaliście pośród nich. I narody dowiedzą się, że ja jestem Przedwieczny” (por. Izajasza 48,9-11; Ezechiela 20,9; 36,23).

Winniśmy zatem modlić się, być Mu posłusznymi i działać: Bóg chce nas włączyć do uświęcenia i szacunku dla Jego imienia (por. III Mojżeszowa / Kapłańska 22,31; Ezechiela 20,41).

Zapamiętajmy, że uświęcamy imię Przedwiecznego przez:

- nasze dzieła, dokonane z wiary (V Mojżeszowa / Powt. Prawa 4,5-8);

- modlitwę, uważną, skoncentrowaną i żarliwą;

- kult oddawany Bogu w sposób godny;

- świadome używanie środków łaski które daje nam ku temu;

- podziwianie bez ustanku Jego Słowo i Jego dzieła;

- dawanie prawdziwego i świadomego świadectwa temu, czym jest „Bóg miłosierny i współczujący, wolny w gniewie, bogaty w łaskę i wierność, który okazuje łaskę do tysiącznego pokolenia, który wybacza nieprawość, bunt i grzech, ale nie uważa winnego niewinnym”.

Tomasz Pieczko, Augustinus 41