Na pierwszy rzut oka określenie „nie kradnij” nie sprawia większego problemu. Instynktownie kojarzymy ten zakaz z działaniem mającym pozbawić kogoś jakichś składników jego mienia, rzeczy materialnych. Tymczasem, zastanówmy się, czy np. zyski jakiejś firmy, przedsiębiorstwa, osiągnięte minimalizowaniem przez właściciela, bądź grupę zarządzającą, wynagrodzeń szeregowych pracowników nie są formą okradania? Czy niepłacenie należnego podatku przez osoby indywidualne lub prawne nie są także formą okradania społecznego (będąc także czynem zakazanym prawem)? Więcej - czy państwo, poprzez złe zarządzanie środkami zebranymi z podatków, w wyniku czego obywatele nie mają należytych świadczeń społecznych bądź zdrowotnych, nie okrada tychże obywateli z czegoś im należnego?

Jak widać pytań jest wiele, które wynikają z choćby krótkiego zastanowienia nad kwestią „kradzieży”.

Zamiast zatem oddać się już na wstępie trudnym rozważaniom, spróbujmy odnaleźć sens pierwotny VIII Przykazania.

Spróbujmy rozpocząć przez rodzaj niespodzianki wynikającej z sensu etymologicznego słowa „kraść” użytego w tekście biblijnym. Wielu egzegetów dzisiaj potwierdza, że pierwsze znaczenie tego czasownika oznaczało „okraść” a nawet „ukraść” człowieka. Wynikało to z faktu, że w starożytności, podczas napadów, częstymi były wypadki porywania ludzi.

Oczywiście, owi ukradzeni ludzie stawali się niewolnikami. Handlowano nimi na targowiskach niewolników, bądź od razu przeznaczano do szczególnie ciężkich prac.

Tu warto może tylko wspomnieć, że wbrew naszym wyobrażeniom, także współcześnie zdarza się handel niewolnikami…

Wróćmy jednak do VIII Przykazania. Możemy powiedzieć, mając na uwadze wyżej poczynione uwagi, że Dekalog zakazywałby etymologicznie Izraelitom (i w konsekwencji chrześcijanom) przywłaszczać sobie ludzi wolnych i przemieniać ich w niewolników. Czyniąc taką uwagę nie możemy zapominać o współczesnych nam systemach, które operując różnymi środkami (np. dając pieniądze, przywileje, poczucie władzy…) także przemieniają człowieka w niewolnika.

W jakim wymiarze znaczenie etymologiczne terminu użytego w VIII Przykazaniu może być stymulujące dla naszego rozważania? Ponieważ przykazanie, które literalnie odczytane oznacza tylko: „nie kradnij”, „nie będziesz okradał”, w znaczeniu pogłębionym oznaczać będzie: „nie będziesz krzywdził twojego bliźniego”.

Proszę zwrócić uwagę, że zachodzi tutaj mechanizm, który możemy zauważyć we wszystkich tak naprawdę przykazaniach, które sprowadzają je do stałego pamiętania o I Przykazaniu i pamiętania o fakcie, że jest jeden Bóg, jedyny Pan dla ludu wyzwolonego z Egiptu. A zatem nikt nie ma prawa stawiać się w pozycji pana wobec innych ludzi. Nawet król Dawid. Nawet człowiek bogaty nie ma prawa odebrać owieczki ubogiemu.

Można tutaj zauważyć, że przykazania tzw. drugiej Tablicy Prawa, pomimo ich relatywnie krótkiej formy, są przykazaniami „relacyjnymi”: to kobiety bliźniego nie wolno zabrać; także dóbr bliźniego nie można odebrać mu w sposób bezprawny. Podobnie życia bliźniego nie można mu odebrać.

Ta część Dekalogu jest przede wszystkim ochroną bliźniego. Dekalog nie został dany, aby oczyścić nasze poczucie moralności, aby oczyścić naszą duszę, aby wyostrzyć nasz zmysł etyczny.

W Biblii nie ma innej moralności, jak ta skierowana na bliźniego. Bez bliźniego nie byłoby moralności. Wszystko, absolutnie wszystko byłoby dozwolone. Na bezludnej wyspie nie ma moralności…

Trzeba jednak powrócić do kradzieży. Ponieważ problem jest wysoce aktualny: jeżeli nie mogę naruszyć posiadania, dóbr mojego bliźniego, to jest tak dlatego, że mój bliźni ma pewne prawo posiadania. Istnieje zatem prawo własności, które jest prawem Bożym, ponieważ zatwierdzonym niejako przez Dekalog.

Nie można jednak zapominać, że zawsze jest I Przykazanie, które ukazało nam, że jest tylko jedno prawo Boże: to, które określa pozycję Pana nad swoim ludem. I to jest właśnie to jedno, główne prawo, które zabrania mi podnieść rękę na czyjeś życie, na czyjąś kobietę lub na materialne dobra bliźniego.

Jest to prawo boskie jedynego Pana, który jest obecny, aby gwarantować integralność życia każdego człowieka, aby żaden człowiek nie mógł - w sposób mniej lub bardziej brutalny – stać się panem jednej lub wielu osób.

Służba Panu i adorowanie jedynego Pana mają ochronić przed sytuacją, gdy jeden człowiek staje się panem drugiego. Prawo boskie jedynego Pana gwarantuje realną wolność i żaden człowiek z Jego ludu nie może okraść drugiego.

Tutaj właśnie plasuje się prawo do własności. Jest to prawo do wolności. W istocie, jeśli jest prawdą, że niektórzy ludzie pozbawieni wszystkiego i na dodatek zamknięci w więzieniu, mogli ukazać wolność, której wielu innych mogłoby im zazdrościć, jest zatem prawdą, że wolność ludzka nie może być mylona z tym, co posiadamy (ani też z pojęciem wolności w szerokim znaczeniu). Nie możemy jednak popaść w skrajność w drugim kierunku: muszę posiadać pewne minimum; bez minimalnego posiadania zależę całkowicie od innych, stając się ich własnością, ich rzeczą, ich niewolnikiem.

Możemy zatem powiedzieć, że to przykazanie chce zachować, zagwarantować minimum posiadania, które gwarantuje każdemu wolność „bycia” w „posiadaniu”, broniąc przed staniem się przedmiotem dla innych.

To, co jest zakazane radykalnie w tym przykazaniu, to uderzenie w to minimum „posiadania”, co prowadziłoby do zniewolenia drugiego człowieka.

Co jednak oznacza uszanowanie tych zasad przez wszystkich?

Tu powtórnie musimy przypomnieć ten głęboki sens przykazania, które zakazuje: „Nie ukradniesz wolności, osoby twojego bliźniego”.

Jeżeli zatem społeczeństwo (zarządzający nim system społeczny) karze tego, który jest złodziejem, ale toleruje sytuację, że jacyś ludzie tkwią w sytuacji całkowitej zależności od arbitralnej i zależnej od dobrego nastroju decyzji innych ludzi, to jest to społeczeństwo sprzeciwiające się radykalnie VIII Przykazaniu.

Bóg dał narzędzia przeciwdziałania takim możliwościom „nadużycia systemu” w 3 Mojżeszowej/Kapłańskiej 25, zobowiązując Izraela, aby co 50 lat odbywała się r4edystrybucja ziem i gospodarstw. Nie wiemy, czy istotnie dekret ten był rzeczywiście aplikowany, czy realizowano go z całą konsekwencją, niemniej – istniał!...

Oczywiście, każdy musi pozostać sędzią samego siebie i ocenić na ile jego działania odpowiadają zasadom nakreślonym przez VIII Przykazanie i na ile jego „posiadanie” jest otwarte na stan „posiadania” innych osób, by te korzystały w sposób godny z ich prawa do minimum, które zagwarantuje im samodzielne i godne (nie – podporządkowane) istnienie indywidualne i społeczne.

Trzeba także mieć odwagę zauważyć, że większość potencjału ekonomicznego cywilizacji zachodniej (w tym także krajów nie-europejskich, ale w ten nurt cywilizacyjny wpisanych) zostało wypracowanego drogą wzięcia drogą siły „posiadania” innych rejonów geograficznych, krajów, społeczności, bez uszanowania ich prawa do dysponowania tymi dobrami. W sposób nieunikniony ciąży to na sumieniu tego nurtu cywilizacyjnego, który przez stulecia rościł sobie prawo do nadawania tonu bez mała reszcie świata…

Co w takim spostrzeżeniu jest także istotne, że to właśnie w ramach tego nurtu cywilizacyjnego narodziły się najbardziej krwawe, najbardziej niszczące wojny, które na przestrzeni czasu kosztowały życie wielu milionów istnień ludzkich. Co gorsze, w szeregu konfliktów, na przestrzeni stuleci manipulowano w sposób mniej lub bardziej bezpośredni Słowem Bożym, usiłując nadać przemocy ekonomicznej rodzaj misji prawie-religijnej.

A może ośmielić się i pójść w naszym rozważaniu jeszcze dalej: obserwując dzisiejszy radykalny kryzys wartości tej cywilizacji, tak głęboko skoncentrowanej na „posiadaniu”, a zwłaszcza na cynizmie i braku skrupułów co do narzędzi służących zdobyciu tego „posiadania”, możemy zasugerować, że ów kryzys jest wynikiem radykalnego zlekceważenia głosu Bożego, mówiącego w jednym ze swoich Przykazań Dekalogu, w VIII Przykazaniu – „Nie kradnij”, czyli nie pozbawiaj twego bliźniego tego, co ma służyć jego życiu i rozwojowi?

Tomasz Pieczko, Augustinus nr. 47